poniedziałek, 11 lipca 2011

3-Soul Socienty

Bleach 3
–-----------
-czas wstawać-słyszałam nad sobą głos
-mmm-odwróciłam się na 2 stronę
-dalej, wstawaj, nie wypada się spóźnić na audiencje u generała-kontynuował kapelusznik, ją tylko zagrzebałam się głębiej w kołdre-to nie mam wyboru, Ururu-krzykną tamten, i nagle poczułam jak kołdra mi ucieka i jak ja ląduje na ziemi
-au-zajęczałam i spojrzałam na Urahare z żalem. Obok niego stała czarno-włosa dziewczyna uczesana w kucyki, miała ogromne oczy i wyglądała na 16 lat .
Wstałam złorzecząc i zaczęłam się ubierać .
-kochanie, nie musisz się przebierać, musisz zmienić się w shinigami-odparł słomkowy kapelusz
-że co?-zdziwiłam się
-no wiesz-odparł drapiąc się po głowie-wywołaj Love- odparł Urahara patrząc na mnie, a widząc że. nie wiem jak to zrobić kontynuował- zamknij oczy, skup się i myśl o tej różowej istocie, o imieniu love-wyjaśnił. Zrobiłam to co on powiedział i
znów stałam w tych dziwnych, czarnych ciuchach, a opodal mnie stała love, też nie miała dobrego humoru. Urahara klasną w dłonie
-to skoro wszystko gotowe, to egipsku-powiedział-Ururu zajmie się twoim ciałem
-zaczekaj-krzyknęlam podbiegłam do moich wczorajszych zakupów i wyjęłam z nich czarne gotyckie rękawiczki i czarne kokardy na włosy z białą koronka. uczesałam się w kitki i zalożylam rękawiczki
-gotowa-zawołałam i podbiegłam do kapelusznika.
On otworzył przejście ukryte w podłodze. Zeszliśmy po długich, krętych schodach na dół,  do jakiejś wielkiej hali, która przypominała  pustynię. hala była ogromna. po środku stały olbrzymie wrota z kamienia.
-idziemy-odparł Urahara
-gdzie i jak?-spytałam rozglądając się
-do soul socienty, przez ta bramę-wskazał na łuk
-chyba sobie jaja robisz-warknęłam-niby jak mamy się gdzieś dostać przez otwarty łuk, tym bardziej że nic za tym czymś nie ma-spojrzałam na niego, on westchną, podszedł do mnie i kopniakiem wysłał za bramę. Leciałam dość długo, wylądowałam plackiem na jakimś bruku.
-shinigami?a di której dywizji należysz?-usłyszałam głos nade mną, uniosłam głowę i spojrzałam na jakiegoś białowłosego
-a ty?-spytałam, on uniósł dumnie głowę do góry
-jestem kapitanem 10 dywizji, jestem Tōshirō Hitsugaya - odparł chłopak, nagle wpadła na niego jakaś cycata kobieta
-witaj, a  kim jest ta shinigami? -spytała się opierając całą swą klatkę piersiową na jego głowie.
-nie wiem ... Matsumoto możesz się o mnie nie opierać ?-spytał lekko zaczerwieniony blondyn
-a czemu, przecież jest mi wygodnie -odparła wiercąc piersiami .
-o hej-nagle pojawiła się jakaś rożowowłosa dziewczyna-kogo tu macie? -spojrzała na mnie z ciekawością
-Yachiru zaczekaj-za dziewczyną  pojawił się wysoki chłopak o dużych  mięśniach i o ciemnej karnacji, w końcu dobiegł i ciężko dyszał.
-To w końcu kim jesteś?-spytała różowa
-um... wybaczcie, ale  musimy iść do generała-odparł Urahara
-a tak, jest u siebie -odparła jakąś czarnowłosa, stojąca zboku i mającą poważną minę.
-dobrze, dziękuje panienko Kuchiki-odparł i poszedł sobie w długą, ja na chwile za nim patrzyłam , potem wstałam i podbiegłam do niego.
Po jakimś czasie weszliśmy do takiego pałacu, był duży, Urahara wiedział gdzie idzie, doszliśmy do jakiejś komnaty. Za niskim stołem, na podłodze siedział pomerańczowowłosy chłopak, w tym śmiesznym ubranku shinigami i w białym płaszczu
-O witaj Urahara-odparł ze spokojem, ale po chwili-Słomkowy kapelusz??!!Co ty tutaj robisz??
-Witaj Ichigo, przyniosłem ci prezent w ramach gratulacji na awans
-Haha bardzo śmieszne, przez to że zostałem generałem mam dużo pracy, i nie zapominaj kim eraz jestem
-Tak generale Kuroskai-odparł z ironią słomkowy

niedziela, 26 czerwca 2011

2- W Japoni

 Bleach2
--------------
Gdy się obudziłam , czułam się dziwnie. Otworzyłam oczy, a nade mną stał facet w słomkowym kapeluszu.

-Kyaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!-zaczęłam się krzyczeć

-Ohayo -przywitał mnie  z uśmiechem ten jegomość-dobrze się spało?

-Gdzie jestem-spojrzałam na niego wystraszona.
-w "U Urahary"-odparł z uśmiechem, wachlując się bambusowym wachlarzem.
-Ne...a gdzie to jest? Nie kojarze tego z Poznania...
-Bo nie jesteśmy w Poznaniu, tylko w Karakurze, panienko-odparł jakiś osiłek stojący obok faceta w kapeluszu.
-Że co?!-krzyknęłam zdziwiona
-Otóż to-odparł facet w kapeluszu-Jesteśmy w Japonii-odparł, zaczęłam się śmiać.
-To niemożliwe-odparłam przestając się śmiać
-Ależ możliwe panienko-znów się wtrącił tan osiłek
-Ależ nie-nadal upierałam się przy swoim-za chwile wam pokaże-odparłam i wstałam z maty, podeszłam do drzwi i otworzyłam drzwi.
-Widzicie jesteśmy w Pozna....-spojrzałam na zewnątrz, to na pewno nie był Poznań, a ludzie gadali po...japońsku-niu-dokończyłam zdziwiona.
-Teraz nam wierzysz-spytał ten jegomość w kapeluszu
-Ale jak, ale czemu, ale jak??-spytałam zdziwiona, tamten się tylko zaśmiał
-Witamy Panią Shinigami w Japonii, jestem Kisuke Urahara, do usług-odparł facet w kapeluszu
-A ja panienko jestem Tessai Tsukabishi-odparł osiłek za plecami Urahary, Ja patrzyłem na nich oniemiała
-A jak się rozumiemy, ja nie umiem na takim poziomie japońskiego-odarłam zbaraniała
-Nasze dusze rozmawiają ze sobą w języku uniwersalnym, więc teraz my nim mówimy, to umieją tylko Shinigami, Hollowy, Arrancarzy i Quinshi, normalni ludzie cie nie zrozumieją, dlatego będzie ci towarzyszyć Pan Tsukabishi-odparł facet w słomkowym.
-E?-nie rozumiem-odparłam zdziwiona-zresztą zkąd wiecie że jestem shinigami?
-Czujnik nam się włączył, i zabraliśmy cię z ulicy, i przenieśliśmy tu, do japoni, taki ebenement jesteś, dawno nie widziałem by ktoś sam z siebie zmienił się w shinigami-odparł Urahara
-super, a co mam robić?-spytałam lekko naburmuszona
-Rób co chcesz, masz wolne dziś, a jutro wybierzemy się do Soul Socienty, na rozmowę-oznajmił ten facet w kapeluszu i poszedł, zostastałam sama z osiłkiem
-To co chcesz robić-spytał mnie mój opiekun, nagle już wiedziałam, spełnie swe marzenie
-Shoping!!!-zawołałam ze śmiechem i wybiegłam, a on zdziwiony za mną-gdzie są centra handlowe?
-A co chcesz kupić?-spytał
-Jak daleko z tąd do dzielnicy Harajuku?-spytałam
-Eee...troche-odparł mężczyzna zdziwiony
-no to na co czekam?ruszamy-odparłam z uśmiechem i pociągnęłam faceta do metra. W 30 minut dojechaliśmy do dzielnicy, latałam po sklepach jak szalona. Po harajuku poszliśmy do centrum medi, gdzie dostałam najnowszego tableta, przymierzyłam kocie uszak, reagujące na uczucia, i Tsukabishi robił mi zdjęcia, nie wiem z kąd wytrzasnął aparat, ale było fajnie.
Potem do sklepu z manga i akcesoriami z różnych serii, kupiłam sobie kuroshitsuji, stwierdziłam że na tym będę się uczyć japońskiego, kupiłam sobie także 2 słodziutkie figurki i dollfie. Szczęśliwa wróciłam do sklepu Urahary, a za mną osiłek z pakunkami i zadyszką. Roześmiana usiadłam do kolacji, nie wiedzialam z kąd ona tu się wzięła.Byłam taka szczęśliwa.
Po kolacji poszłam spać na moją matkę i zasnęłam.
Rano obudził mnie blondyn w słomkowym kapeluszu
-Czas wstawać i przedstawić cie Generałowi-powiedział.

sobota, 7 maja 2011

1-Atak potwora

Bleach 1
--------------
Mam wolne, więc postanowiłam iść do miasta. Na początku wpadłam do znajomego sklepikarza, który handlował antykami, raz po raz miał coś fajnego^^.
-Dzień dobry Panie Michale-z uśmiechem weszłam do sklepu
-A, dzień dobry Hanno, czego szukasz?-odparł zza stolika
-Jak zawsze nowości-odparłam z uśmiechem
-To masz szczęście, właśnie była dostawa-uśmiechną się do mnie mężczyzna- i mam chyba coś dla ciebie-dodał i wyciągną z pod lady, duży, złoty medalion, po środku z wielkim rubinem, rodem z "Piratów z Karaibów". Zastanawiało mnie na ile rubin jest prawdziwy.
-Dla ciebie kochanie, tylko 20 zł-powiedział pan Michał, ja zaczęłam się zastanawiać, bo to drogo, za taki medalion, w tym nie wiem ile w tym plastyku, ale to coś miało coś w sobie... coś niezwykłego,  wręcz magicznego...
-Dobrze-odparłam, po dłuższej chwili i dałam 20 zł, mężczyzna się do mnie uśmiechną i podał mi medalion, ja od razu go założyłam. I zadowolona wyszłam ze sklepu, kierowałam się na salon Empik. Jak szłam jedną ze skrótowych, bocznych uliczek, poczułam że coś  mnie łapie za nogę, krzyknęłam, odwróciłam się i jeszcze głośniej krzyknęłam. Oto przede mną stał wielki, czarny, kościsty stwór, z wielką dziurą w piersi, który teraz robił dziwną minę.
-To ty mnie widzisz-wychrypiał głosem jak żul po 10 butelkach wódki, ja ze łzami w oczach pokiwałam głową i jęknęłam. Potwór się zbliżał, ja zaczęłam płakać, a kamień na moim medalionie świecić, ale ja tego nie widziałam, przez łzy. Po chwili jakby się wszystko zatrzymało, potwór stał nieruchomo, w pozycji marszu, a ja siedziałam metr od mojego ciała, w dodatku byłam ubrana w jakieś dziwne, czarne ubrania. Wpadłam w panikę i zaczęłam krzyczeć i płakać. Wtedy zza pleców usłyszałam cichy, słodki głosik
-Nie płacz Hanno-odwróciłam się. Za mną stała słodziutka 5 letnia dziewczynka z różowymi oczyma i różowymi kitkami w różowiutkim kimonie z fioletowym obi i w fioletowych sandałach oraz białych skarpetach wyciętych między dużym paluchem a następnymi palcami. Patrzyłam na nią zdziwiona, zatkało mnie.
-No, nie udawaj że mówić nie umiesz-odparła z lekką kpiną w głosie.
-Ki-Kim jesteś?-wydukałam, wciąż  patrząc na nią z niedowierzaniem.
-Mam naimię Love i jestem częścią ciebie-odparła spokojnie
-Że jak?-krzyknęłam piskliwym głosem i zaczęłam się zastanawiać czy śnie, czy zwariowałam, ona westchnęła.
-Jestem twoją energią wewnętrzną, a ten medalion-wzięła medalion który miałam na szyi, a raczej które miało na szyi moje ciało-uwolnił mnie, ukazują część twoich możliwości, akurat w momencie w którym potrzebowałaś.-teraz wskazała na potwora-będziesz musiała go pokonać, bo jak przegrasz to nie tylko stracisz życie, ale i dusze- powiedziała poważnym tonem, swym słodkim głosem, ta mała dziewczynka.
-O Matko....niemożliwe... gdzie jestem?...co się stało ze mną i z moim ciałem?-jęczałam kręcąc głową-czyli to coś  to diabeł, a ja mam być aniołem , czy jak?-nierozumiałam, dziewczynka zmarszczyła brwi.
-Nie, to Jest Hollow, demon, zły duch, nie diabeł...-zaczeła wyjaśniać
-Aha-potaknęłam, nadal nie rozumiejąc
-A ty jesteś Shinigami, co prawda nie jesteś pełno prawna, ale zawsze, rozumiesz?
-Nie-przyznałam szczerze. Ona zmarszczyła brwi.
-Dobra, to na razie nieważne, ważne jest to abyś zabiła,  tego stwora, a zrobisz to dzięki  mnie-powiedziała dumnie dziewczynka. Ja wytrzeszczyłam oczy, jak miałam zabić to coś, w dodatku przy pomocy tej małej, miałam nią machnąć, czy co?.... Dziewczynka podeszła do mnie i surowym głosem powiedziała
-sięgnij za pas i wyjmij to co tam masz-powiedziała, wykonałam i w ręce miałam coś co przypominało rękojeść miecza.-Więc tak, aby go użyć musisz zawołać "Love Całuj", jak chcesz ulepszyć atak to krzycz "Bankai" i  "Love Zapłoń", ale staraj się korzystać z pierwszego ataku, bo drugi zżera dużo energii i możesz zemdleć. -informowała dziewczynka i wniknęła w rękojeść, zanim zdążyłam cokolwiek zrobić. Pochwili znów wszystko się ruszało, a ja nadal stałam poza swoim ciałem ze sztyletem w dłoni, na przeciw tego dziwnego, okropnego, wielkiego stwora.
-Oooo, mam szczęście jesteś Shinigami, a dusze bogów śmierci są pyszne-wychrypiał i polizał się. Co prawda nie wiedziałam kim lub czym jest ten cały bóg śmierci, ale chyba chodziło mu o to aby mnie zjeść. Krzyknęłam. I odsunęłam się na bezpieczną odległość(na koniec ulicy). Przypomniało mi się co mówiła różowłosa.
-Love Całuj-krzyknęłam, a w ręku została mi rękojeść, natomiast ostrze zmieniło się w.... tą 5-latkę- OMG-krzyknęłam patrząc na nią.
-Co Pani rozkaże, niech kontroluje pani wszystko poprzez rękojeść-krzyknęła dziewczynka i podleciała do potwora i pokazała mu język. Stwór próbował ją złapać
-Atakuj-wydałam rozkaz, mocno trzymając rękojeść. Ona kiwnęła głową i zmieniła się w różowy płomyk, potwór zaczął płonąć. Ale to nie wystarczyło, stwór, ugasił ją jakąś cieczą, i wyblakłą rzucił przedemną.  Nagle poczułam się słabo.
-Pani użyj drugiego zaklęcia, nie mamy wyboru-krzyknęła z rozpaczą dziewczynka, gdy ją wdeptywał w ziemię stwór.
-Ban-kai!-krzyknęłam, poczułam że się unoszę, strój mi falował, włosy uczesały się w kitki, i zawiązały się na nich różowe kokardki z dzwoneczkami.
-Love zapłoń-wydałam drugie polecenie, wtedy noga potwora zaczęła się roztapiać, tak jak reszta potwora, z pod śmierdzącej bez kształtnej masy wyłonił się ognik o kształtach dziecka. Z szybkością ognia znalazła się na rękojeści i zmieniła w ostrze, po chwili poczułam się słabo i zapadła dla mnie ciemność.